Pokonaj swój lęk przed mówieniem w obcym języku (bez wychodzenia z domu)!
Czy kiedykolwiek spróbowałeś z kimś rozmawiać w obcym językiem ... ale miałeś pustkę w głowie?
Jednak potem słowa łatwo przyszły Ci do głowy?
Nie jesteś sam!
Lęk przed mówieniem w obcym języku jest TAK CZĘSTO spotykanym problemem, że psycholodzy nawet nadali mu nazwę: Foreign language anxiety.
Według lingwisty Stephena Krashena - jednego z czołowych ekspertów w dziedzinie naturalnej nauki języków - lęk ten ma poważny, negatywny wpływ na umiejętność posługiwania się językiem!
Jeśli naprawdę chcesz mówić językiem, którego się uczysz, MUSISZ pokonać ten lęk.
Niestety zwykłe kursy językowe jednak prawie nigdy nie zajmują się tym bezpośrednio!
Dzisiaj podam Ci kilka porad dotyczących pokonania lęku przed mówieniem (nawet bez wychodzenia z domu)!
Czytaj więcej, żeby dowiedzieć się jak!
To NIEWIARYGODNIE często spotykany problem!
Dostaję BARDZO dużo maili od ludzi proszących o porady na temat nauki języków - około 50 wiadomości dziennie.
Nigdy tego precyzyjnie nie obliczałem, ale przypuszczam, że ok. 50% wspomina, że ma lęk przed mówieniem! I prawdopodobnie nawet więcej osób go ma ale o tym nie wspomina.
Bardzo, bardzo mało osób jest naturalnie tak pewnych siebie i towarzyskich, że nie sprawia im to problemu!
Jednak zdecydowana większość z nas musi ten lęk pokonać - zwłaszcza kiedy uczymy się naszego pierwszego języka obcego.
Jak pokonałem swój lęk przed mówieniem po polsku
Sam musiałem walczyć z tym lękiem, kiedy uczyłem się języka polskiego. Dla mnie ten proces trwał lata, ponieważ NIE WIEDZIAŁEM jak to zrobić! W większości sytuacji unikałem długich wypowiedzi i ciągle martwiłem się, że zrobię jakieś straszne błędy i wszyscy będą się śmiali ze mnie.
Jednak po pewnym czasie odkryłem, że mogłem w miarę swobodnie rozmawiać z niektórymi konkretnymi osobami. Nie ze wszystkimi! Ale z wystarczająco miłą osobą i w komfortowej sytuacji.
I wiesz co? Robiłem dużo błędów. BARDZO dużo błędów. ;-) Ale zdałem sobie sprawę, że to nic strasznego. Świat się nie zawalił.
Lęk mijał powoli, kiedy rozmawiałem z tymi miłymi osobami. I gdy wzrastała moja pewność siebie, robiłem coraz mniej błędów.
Okazuje się, że mówisz o wiele lepiej, kiedy się tym nie martwisz!
Krok po kroku, było coraz mniej strasznie, w coraz bardziej niewygodnych sytuacjach - i z coraz mniej przyjemnymi osobami, np. w polskim Urzędzie Skarbowym. ;-)
Najlepsze miejsce do pokonania tego strachu NIE jest w obcym kraju!
Wielu ludzi twierdzi, że najlepiej jest być w kraju, gdzie mówi się danym językiem, bo tam jesteś zmuszony mówić tym językiem.
W pewnym sensie jest to prawdą. Jest wiele sytuacji np. w Stanach, w których nie dasz sobie rady bez mówienia po angielsku.
Jednak jeśli naprawdę boisz się mówić, będziesz unikał sytuacji, w których będzie zmuszony mówić po angielsku.
Powiem więcej, te sytuacje są czasem tak niekomfortowe, że mogą być wręcz traumatyczne!
Najlepiej skorzystasz z pobytu w obcym kraju, w celu nauki języka, kiedy WCZEŚNIEJ pokonasz ten lęk.
Tak więc najlepsze miejsce, żeby pokonać swój lęk jest ...
... w najwygodniejszym miejscu na całym świecie: W Twoim domu!
Korzystając z programów komputerowych takich jak Skype i Mumble, możesz ćwiczyć mówienie przez internet z ludźmi ze wszystkich stron świata.
- Znajdź partnera do wymiany językowej albo nauczyciela, który jest bardzo sympatyczny, i z którym czujesz się swobodnie. Na to czasem potrzeba kilku prób!
- Stwórz jak najbardziej komfortową sytuację. Na przykład, planuj tematy waszych spotkań z góry, żebyś był na nie gotowy.
- Rozmawiaj z tą osobą jak najwięcej!
Z każdym spotkaniem będziesz coraz bardziej śmiały i pewny siebie. Z czasem ta pewność siebie również będzie dotyczyła coraz trudniejszych sytuacji!
Jeśli uczysz się angielskiego: spotykaj ze mną i moją żoną!
Przez ponad 3 miesiące prowadziliśmy płatne spotkania po angielsku przez czat głosowy.
Pierwotnym celem tych spotkań było pomaganie samodzielnym uczącym się w podtrzymywaniu motywacji, co jest czasem trudne kiedy uczysz się sam.
Jednak szybko zauważyliśmy, że te spotkanie pomogły uczestnikom zrobić GIGANTYCZNE postępy w pokonaniu lęku przed mówieniem!
"To sprawia, że coraz łatwiej przychodzi mi pokonywanie lęku towarzyszącego wypowiadaniu się w języku angielskim. Co więcej - z każdym kolejnym spotkaniem mam coraz większą motywację do dalszej nauki języka angielskiego, dlatego też zachęcam wszystkich pragnących uczyć się tego języka do uczestnictwa!"
-- Maciek (na temat naszych spotkań premium)
Spotykamy się w małej grupie, dwa razy w tygodniu, na godzinną rozmowę po angielsku.
Staramy się tworzyć najbardziej wspierającą i przyjazną atmosferę. Nigdy nie będziemy się z Ciebie śmiać z powodu błędu!
To kosztuje tylko 11.87 PLN za spotkanie!
Co więcej jeśli dołączysz do spotkań premium, dostaniesz również DARMOWY dostęp do naszego kursu Real Life in the USA (wartość 49 PLN)!
Kliknij tutaj, żeby dowiedzieć się więcej!
Pokonaj swój lęk!
W poprzednim tygodniu rozmawialiśmy o ustaleniu celu nauki języka na 2013 rok. Jeśli jeszcze nie wybrałeś celu, może niech będzie to pokonanie swojego lęku!
Czy boisz się mówić językiem, którego się uczysz? Czy już pokonałeś ten lęk? Jeśli tak, jak to zrobiłeś? Jeśli nie, co stoi na Twojej drodze? Proszę napisz komentarz poniżej!
Jest jeszcze jedna sprawa. Byłem w stanach z osobami które miały problem ze względu na nazwijmy to "luki w słownictwie". I o tyle o ile gramatycznie super to bały się rozmawiać na zasadzie, że się nie dogadamy bo nie znam wszystkich słów. A rozwiązanie tego jest banalne. Jak nie wiesz jak jest krzesło, to powiedz to na czym się siedzi co ma 4 nogi. I pomogło. Każdy rozmówca sam podpowiada wtedy wyraz i sytuacja się rozładowuje. Tak więc bez paniki.
Pozdrawiam
Cześć Kuba!
Dzięki za podzielenie się Twoją historią!
Zgadzam się, ale potrzeba trochę praktyki. Kiedy byliśmy w Polsce to musiałem zrobić bardzo często. :-) I zostałem w tym lepszy z czasem. Pierwsze próby mogą być trudne więc jest dobrze najpierw to ćwiczyć z kimś, z kim czujesz się swobodnie.
Oto krótka historia:
http://www.linguatrek.com/blog/2011/02/what-to-do-when-you-dont-know-a-word
Chcieliśmy kupić "dehumidifier". Znalazłem kilka tłumaczeń w słowniku ale nikt nigdy nie wiedział co miałem na myśli! Tak więc powiedziałem coś w stylu: "Szukam elektrycznego sprzętu, który usuwa wilgoć z powietrza" i w końcu udało nam się. ;-)
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Dla mnie największą motywacją, która pomaga mi przezwyciężyć lęk (a może i nawet wstyd) przed mówieniem w obcym języku
jest chęć/pragnienie porozumienia się z osobą, z którą chcę rozmawiać.
Zdaję sobie sprawę, iż brzmi to banalnie i jest to oczywiste.
Lecz właśnie chęć nawiązania kontaktu jest dla mnie "siłą", która pomaga mi
w przełamywaniu lęku/wstydu i odezwaniu się w czyimś ojczystym języku.
Z własnego doświadczenia wiem, że nawet jeśli będzie to kilka obcojęzycznych słów wypowiedzianych do naszego rozmówcy, to on/ona tym bardziej doceni naszą chęć porozumienia się, a wówczas zmieni się sam klimat rozmowy na bardziej swobodny i komfortowy.
Od pewnego czasu mam też przyjemność trenować przełamywanie tego lęku
(w tym wypadku przed mówieniem w języku angielskim), podczas zajęć z Davidem i Carrie, i mówiąc szczerze - dzięki Tym sympatycznym Nauczycielom i prowadzonym przez nich zajęciom idzie mi coraz lepiej :-)
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Ostatnio byłem w Egipcie. Przypadek sprawił że trafiłem na osobę która potrafiła mówić tylko po francusku, czyli języku który znam najsłabiej. Bylem w szoku jak dobrze udało mi się porozumieć mimo ogromnych braków w słownictwie i lęku przed mowieniem
Z doborem opisu to różnie bywa. Ponad ćwierć wieku temu mieliśmy na studiach kolegę z Kenii, rozmowa zeszła na potrawy.
Zaczęło się od salami przetłumaczonego niefortunnie jako "donkey meat" ale szczytem naszych osiągnięć było spytanie go czy jadł kawior czyli "fish eggs" :-D
Ja też miałam problem z wypowiadaniem się w języku angielskim,chociaż z pisaniem w tym języku nie miałam żadnych problemów. Bardzo ciągnęło mnie do osób z zagranicy, tak wylądowałam na Chatroulette gdzie mogłam pisać z obcokrajowcami.Spotkałam tam mojego chłopaka który spowodował że dopiero wtedy się przełamałam i z miesiąca na miesiąc mówiłam co raz lepiej i lepiej. Warto się przełamać i spróbować rozmawiać z obcokrajowcami, skutki mogą być oszołamiające. Polecam :)
Cześć Paula!
Dzięki za podzielenie się Twoją historią i gratuluję Ci sukcesów w nauce! Brzmi jak idzie Ci naprawdę dobrze. No i chłopak, z którym mówisz innym językiem, jest fantastyczną motywacją. :-)
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Witam,
na podstawie swojego doświadczenia wiem, że rozmowy z Carrie i Davidem są doskonałym sposobem na przełamanie się i zdobycie doświadczenia w rozmowie w języku obcym. Ich cierpliwość, spokój i wyrozumiałość są nieograniczone, dzięki czemu zdobywa się odwagę w mówieniu. Przez to, że spotkania odbywają się systematycznie, można utrzymać motywację do nauki.
Pozdrawiam serdecznie i polecam wszystkim.
Cześć Juka!
Dziękuję bardzo za miłe słowa. :-) Czy mógłbym użyć Twojego komentarzu jako referencji dla naszych spotkań?
Pozdrawiam serdecznie,
David.
to i ja się wypowiem coś na ten temat . co do lęku to ma duże powiązanie z innymi ludźmi . człowiek tak na prawdę nie ma żadnego lęku sam z siebie, tylko inne osoby oraz społeczeństwo mogą w różny sposób oddziaływać na ciebie, powodując stany lękowe znajdujące się w podświadomości i dlatego możemy czuć traumę/strach. Takie stany lękowe mają to do siebie, że się uruchamiają tylko w specyficznych sytuacjach i bardzo szybko mijają
Witaj David :) Na wstępie chciałabym bardzo podziękować Ci za istnienie Twojego bloga i ebooka, i pogratulować Ci poziomu Twojego polskiego, jestem pod wrażeniem :)) Przepraszam za komentarz nie na temat, ale nie wiem czy wracasz do komentarzy ze starych wpisów :) Od około pół roku samodzielnie uczę się hiszpańskiego, mój aktualny poziom pozwala mi na korespondowanie z native speakerami (oczywiście niezbyt skomplikowane:D ) czy oglądanie serialu hiszpańskiego bez napisów (nie rozumiem jeszcze baaaardzo dużo, ale wiele słów i konstrukcji wyłapuję, i zupełnie nie frustruje mnie to czego nie rozumiem, oglądam z przyjemnością:) ). Z gramatyki umiem jeszcze niewiele, znam sporo podstaw, ale to kropla w morzu. Kilka dni temu zaczęłam uczyć się hiszpańskiego Twoją metodą, też z "Harrym Potterem" :) Chciałabym prosić Cię o kilka rad z tym związanych. Na każdej stronie znajduję mnóstwo niezrozumiałych słów i konstrukcji (po kilkadziesiąt na 1 stronę), wpisuję je wszystkie do Anki i przerabiam codziennie, ale nie wiem, jaki powinien być kolejny etap:
- czy np. przeczytać 1 stronę, wypisać z niej słówka, przerobić je w Anki i od razu (np.na drugi dzień) czytać kolejną stronę licząc że słówka te pojawią się w książce kolejny raz,
- czy wracać do poprzedniej strony, czytać ją kilkakrotnie, żeby utrwalić poznane słówka?
- a może np. przeczytać 10 stron i potem wrócić do początku, czytając te 10 stron od nowa, dla utrwalenia?
Nie wiem, jak sobie poradzić z kwestią tych powtórek, bo bardzo spowalniają one naukę (od paru dni jestem wciąż na 2 stronie), a z drugiej strony czuję, że pomagają mi lepiej zapamiętać słówka. Jak Ty robiłeś na początku nauki?
Pozdrawiam serdecznie i z góry bardzo dziękuję za pomoc :)
Natalia
Cześć Natalia!
Bardzo się cieszę, że idzie Ci tak dobrze z językiem hiszpańskim. :-)
Co do powtórzenia tego, co już przeczytałaś: to wcale nie wymagane. Jeśli również słuchasz audiobooka (co gorąco polecam! tak jak napisałem w ebooku słuchanie jest bardzo ważne), jest bardzo pomocne wysłuchać tę samą część kilka razy, zwłaszcza na początku. Ale to również nie jest wymagane.
Jeśli na każdym stronie CZEGOŚ się uczysz i jakiś procent tego pamiętasz na długo - to znaczy, że proces działa wyśmienicie. :-) Będziesz zapominała dużo ale w końcu też nauczysz OGROMNIE dużo.
Jednak to wszystko zależy od Ciebie. Powiedziałaś, że powtórki pomagają. Jeśli powtórki i zwolnione tempo nie szkodzą Twojej motywacji - możesz to robić jak chcesz. :-)
Mam nadzieję, że to pomoże!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Bardzo dziękuję za odpowiedź :) Bardzo budujące jest Twoje zdanie, że "Jeśli na każdym stronie CZEGOŚ się uczysz i jakiś procent tego pamiętasz na długo - to znaczy, że proces działa wyśmienicie". Myślałam, że przy tej metodzie trzeba z każdej strony nauczyć się wszystkiego, czego się nie umie, czyli w moim przypadku po 50-60 lub więcej słówek na stronę + masa nieznanych konstrukcji :D Skoro nie trzeba być aż tak rygorystycznym, to ja też trochę wyluzuję :D Powtórki będę robić nadal, ale nie w takich ilościach i nie zwracając tak bardzo uwagi na to, że nie mogę zapamiętać niektórych słów :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Natalia
Witam:)
Obecnie uczę się niemieckiego, ale z moim angielskim było tak że po 12 latach nauki czułam wciąż ogromny lęk przed mówieniem.
Aż do pewnego momentu kiedy to siostra rozmawiała z pewnym Marokańczykiem po angielsku przez Skype, a ja przechodziłam przez jej pokój. On siedział z kolegą przed kamerką internetową i kolega bardzo chciał zacząć ze mną rozmawiać. Więc siostra w jednym pokoju, a ja w drugim rozmawiałyśmy z kolegami z Maroko:) Poświęcałam na te spotkania codziennie ok 1 h,czasami nawet po kilka godzin i udało się. Nie mam teraz oporów przed mówieniem się po angielsku:)I było łatwiej bo angielski mojego znajomego z Maroka też nie był na mega wysokim poziomie więc łatwiej było mi go zrozumieć i nie wstydziłam się błędów. To samo mam zamiar zastosować niebawem w nauce niemieckiego:)
Ps. Mój kolega z Maroko kończył germanistykę więc nie muszę szukać daleko;)Pozdrawiam
Cześć Jola!
To fajna historia. :-) Dzięki za podzielenie się i życzę sukcesu w nauce niemieckiego!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Dodam tu pare slow od siebie. Z gory przepraszam, ze pisze bez polskich znakow ale przebywam obecnie w Hiszpanii i korzystam z pozyczonego hiszpanskiego komputera bez polskich znakow.
W moim przypadku ucze sie nadal jezyka angielskiego - czlowiek uczy sie cale zycie :-) Moja nauka w normalnych szkolach jezykowych praktycznie od 5 lat stala w miejscu bo co chwile mialem roczna przerwe w nauce przez co mialem powtorke z juz praktycznie przerobionego materialu. W koncu zaczalem spotykac sie ze znajoma, ktora dobrze zna angielski na konwersacje i to pozwolilo mi przelamac tak zwane pierwsze lody. Jednak przelomem dla mnie bylo subskrypcja videobloga youtube o nicku: mordeth13. Jest to Kanadyczyk, ktory nagrywa filmiki jadac na motocyklu po Taiwanie. Prowadzi w tym czasie monolog na przerozne tematy ale jego akcent jest dla mnie bardzo wyrazny i zrozumialy. Druga istotna dla mnie rzecza bylo mowienie do siebie w myslach po angielsku. Chyba kazdy ma w glowie takiego narratora, ktory mowi Tobie w glowie prawie tak jakbys czytal ksiazki ale w czasie terazniejszym. Wpadlem wiec na pomysl aby te zdania co pomysle po polsku za chwile sporobowac zbudowac w myslach po angielsku. Po jakim czasie praktycznie weszlo mi to w nawyk. Kiedy jakiegos zdania nie jestem w stanie sobie zbudowac po angielsku, staram sie przy chwili czasu sprawdzic na google translate lub w slowniku jakie slowa powinienem uzyc. Fakt - nadal robie wiele bledow zwlaszcza gramatycznych ale przestalem sie tym przejmowac bo ludzie mnie raczej bez problemu rozumieja. Zatem skladanie zdan w myslach w obcym jezyku jak dla mnie jest najlepszym sposobem nauki.
pozdrawiam wszystkich i zycze powodzenia w nauce
Cześć!
Dziękuję bardzo za podzielenie się Twoją historią. :-) Inni również powiedzieli mi, że składanie zdań w myślach w obcym języku pomogło. Gratuluję Ci postępów i życzę Ci dalszych!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
David'zie a jak poznać, że jesteśmy gotowi aby zacząć mówić?
To bardzo osobista sprawa. Jeśli naprawdę chcesz, możesz mówić od samego początku! Ale (moim zdaniem) nie trzeba:
http://www.linguatrek.com/blog/2012/05/czy-musz%C4%99-m%C3%B3wi%C4%87-od...
To chyba chodzi o motywację i cel nauki. Jeśli masz ważny powód, żeby mówić - np. wyemigrowałeś do obcego kraju - to wygląda całkiem inaczej niż nauka dla przyjemności.
No, wiem, że naprawdę niczego nie mówiłem w tym komentarzu. :-) Ale to rzeczywiście zależy od Ciebie.
Pozdrawiam,
David.
Wydaje mi się, że problem strachu przed mówieniem wywołany jest głównie przez nieadekwatne metody nauczania języków obcych w szkole. W tradycyjnym modelu stawia się na zasób słownictwa i gramatykę, a kładzie się zbyt mały nacisk na część konwersatoryjną. Innymi słowy kształtuje się bierną znajomość języka, zamiast czynnej.
Ja również odczuwałem lęk przed mówieniem po angielsku, kiedy znalazłem się w Irlandii, mimo iż miałem dosyć duży zasób leksykalny i nieźle znałem zasady gramatyki. Cóż z tego, skoro zamiast po prostu mówić, ja zastanawiałem się, jakiej konstrukcji gramatycznej i jakich słów użyć. Zamiast MOWIĆ, ja się WYPOWIADAŁEM. Moja wiedza świetnie nadawała się do rozwiązywania testów językowych, natomiast nie korespondowała z podstawowymi potrzebami komunikacji.
Jedyną skuteczną metodą pozbycia się tego lęku było w moim przypadku zwiększenie kontaktów z "localsami" w pubie. Im więcej rozmawiasz, tym łatwiej ci to przychodzi.
Po dłuższym czasie naturalnie wykształca się umiejętność myślenia w obcym języku. Zamiast tłumaczyć (poszukiwać odpowiedników polskich słów i wyrażeń w języku obcym) natychmiast rozumie się, co rozmówca ma na myśli i zupełnie naturalnie odpowiada się mu. "Dłuższy czas" trwał u mnie około dwóch lat. Po tym okresie pobytu w Irlandii ze zdumieniem łapałem się na tym, że idąc ulicą myślę cały czas w języku angielskim zupełnie nie używając polskiego.
Cześć!
Przepraszam, że odpowiadam tak późno - jakoś przeoczyłem Twój komentarz. :-/
W każdym razie dziękuję bardzo za podzielenie się Twoją historią! Wiele osób czuje się tak samo jak Ty kiedyś się czułeś i jest to bardzo motywujące usłyszeć, że udało Ci się pokonać ten lęk. :-)
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Zgadzam się z postem mrówkojada powyżej, b.często strach przed mówieniem w obcym języku to konsekwencja tego, że w szkole na lekcjach tego języka prawie nie poświęca się czasu na konwersacje.
Pamiętam, jaka byłam wniebowzięta, gdy po gimnazjum trafiłam do liceum i tam miałam fantastyczną, b.miłą i otwartą nauczycielkę j.niemieckiego, która zachęcała nas do mówienia np. poprzez organizowanie krótkich scenek w parach, które trzeba było odegrać przed grupą. Brzmi może strasznie, ale grupa nie była duża, wszyscy się lubili, a scenki były nibu zwykłe, ale panowała niepisana reguła na wyciśnięcie z tematu jak najbardziej zakręconego i śmiesznego dialogu. Więc były to równocześnie takie swoiste warsztaty twórczego myślenia. ;)
Tak dobrze gadało mi się na tych zajęciach, a pani profesor była tak miła, że zdołała mnie namówić (i to szybko!) na ubieganie się o uczestnictwo w kursie językowym w Niemczech, choć najpierw nie planowałam tego robić. No i jak to bywa, dostałam to miejsce na kursie i razem z koleżanką z klasy pojechałyśmy na 3 tygodnie do Niemiec. Mieszkałam u tamtejszej rodziny i muszę powiedzieć, że choć podczas podróży pociągiem troche miałam obaw, to po spotkaniu się z tymi ludźmi na peronie w Niemczech OD RAZU przeszła mi trema i zaczęłam gadać jak najęta. Myślę, że byłam zbyt zmęczona podróżą i przez to zbyt szczęśliwa z dotarcia do celu, żeby się przejmować wstydem mówienia, no i dobry nastrój wywołany rozmową w pociągu z rówieśnikami też się udzielił. Czyli: jeśli coś odwraca uwagę od lęku, to ten lęk znika!
Ważna sprawa to wg mnie też postawa native speakerów. Gdy byłam w grupie młodych Niemców, którzy się znali i byli taką "paczką", to oni zajmowali się raczej sobą i byłam zbyt onieśmielona, by zagadać do nich sama z siebie. Ale były i inne sytuacje, gdy dopiero co spotkane osoby chciały ze mną rozmawiać i to zupełnie inna sprawa! Kiedy czułam, że ktoś chce mnie słuchać, to mówiłam chyba po niemiecku najlepiej w życiu! :)
Niestety nie zmienia to faktu, że ja sama, kiedy jestem na uczelni w grupie przyjaciół i widzę osoby z wymiany z krajów francuskojęzycznych, to wstydzę się do nich zagadać z obawy, że nie zrozumiem ich słów przez akcent (bo wiem, że mają b.dziwny akcent). To smutne i nie wiem, jak zmienić taką odwrotną sytuację, gdy to ja jestem takim niewdzięcznym native speakerem....
Cześć Monika!
Dzięki za komentarz! To świetna historia. :-) Ale to naprawdę szkoda, że unikasz rozmowy z tymi studentami z krajów francuskojęzycznych. Kiedy byliśmy w Polsce poznałem wielu takich osób (ze Francji i ze Szwajcarii), które moim zdaniem mówiły świetnie po polsku! Niektóre nawet lepiej ode mnie. ;-)
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Tak, wiem... Ale za bardzo mi wstyd i boję się, że nie bede wiedziała, jak poprowadzić rozmowę z nativem (bo przecież uczę się franca dłużej niż oni poskiego, więc powinniśmy rozmawiać po FR). :/ Na szczęście są inne osoby, które nie odczuwają tych problemów i się z nimi kolegują.
Chyba nie ma osoby, która by nie miała tego lęku przed mówieniem. W moim przypadku również wynikało to z małego zasobu słownictwa, dodatkowo sam stres powodował, że pustka w głowie była coraz większa. Jednak pewnego razu usłyszałem te parę lekcji, o których wspominałem Ci w mailu, David, i też doszedłem do wniosku, że faktycznie nie ma się czego bać, jeśli nie znam/nie pamiętam jakiegoś słowa - to mogę przecież powiedzieć opisowo. Jeśli na przykład nie pamiętam słowa "restauracja" - mogę zapytać o "miejsce, w którym mogę coś zjeść" :) I nawet jeśli coś nam nie wychodzi, to po kilku udanych takich próbach "naokoło" - nabieramy pewności siebie, bo przecież udało się, dogadaliśmy się! :) A o to przecież chodzi, prawda? :)
Podobnie jak Monika - mam swoje doświadczenie na polu języka niemieckiego. W technikum miałem tylko język niemiecki, maturę zdawałem z tego języka. Ciocia (u której mieszkałem) zapisała mnie i kuzynkę na kurs tańca towarzyskiego. Nasze Centrum Tańca robiło regularne wymiany z klubem z Niemiec. Dostaliśmy więc na kilka dni pod opiekę kierowcę autokaru. Bardzo sympatyczny, młody człowiek. Wesoły i otwarty. Oczywiście na początku czułem ogromną presję - w końcu to ja uczyłem się niemieckiego, no i przygotowywałem się do matury. Wszyscy w domu cisnęli więc na mnie, żebym z nim ciągle rozmawiał, tłumaczył, itd. Nie ukrywam, że był to dla mnie wielki stres (zawsze byłem raczej osobą zamkniętą w sobie, małomówną, a tu jeszcze trzeba było rozmawiać w obcym języku). Jednakże jak zaczęliśmy sobie przy kolacji opowiadać dowcipy, rozmowa przebiegała całkiem na luzie, to się rozkręciłem :) Potem już nie było problemu :) Nawet jak nie pamiętałem jakiegoś słowa, to jakoś tak naturalnie wychodziło, że mówiłem opisowo. I nie było żadnego problemu, żeby się zrozumieć :)
I nawet w kwestii języka angielskiego - dzisiaj również miałem takie sytuacje, podczas rozmowy z jednym współpracownikiem z Indonezji.
Cześć Krzysztof!
Dzięki za uczestnictwo w dyskusji tutaj. :-)
Zgadzam się! Ta strategia, w której mówisz opis czegoś kiedy nie znasz słowo (nazywam to "circumlocation"), jest bardzo pożyteczna. Użyłem jej często kiedy byliśmy w Polsce:
http://www.linguatrek.com/blog/2011/02/what-to-do-when-you-dont-know-a-word
To fantastyczna historia o rozmowach z kierowcą autokaru. :-)
Pozdrawiam,
David.
Dodaj nową odpowiedź