Vlog: Polski NIE jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie!
Dzisiaj poruszam bardzo kontrowersyjny temat: Mimo tego, że wielu ludzi mówi, że język polski jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie, nie zgadzam się. Dlaczego? Obejrzyj filmik!
Również możesz czytać ten artykuł, który napisałem wcześniej na ten sam temat z tymi samymi argumentami
Czytaj transkrypcję poniżej!
Transkrypcja
- Dzień dobry
- Znowu przed kamerą internetową mówi David Snopek
- Już nie mam nowych obrazów, namalowanych przez moją siostrę
- Więc dzisiaj zdecydowałem nagrać filmik tutaj pod choinką
- Dzisiaj chciałbym ruszyć temat, który pewnie będzie bardzo kontrowersyjny
- Bo bardzo dużo ludzi mówi, że język polski jest jednym z najtrudniejszych na świecie
- Zwłaszcza Polacy tak mówią
- Niektórzy nawet mówią, że jest najtrudniejszym językiem na świecie
- Oczywiście, nie zgadzam się z tym
- Już napisałem artykuł na ten temat na moim blogu ale po angielsku
- W tym filmiku będę mówił takie same rzeczy, te same rzeczy
- Po pierwsze, mam teorię, że wszystkie języki są takie same trudne, że wszystkie są równie trudne
- Może w danym języku jest coś trochę trudniejsze, to znacz, że jeszcze coś w tym języku jest trochę łatwiejsze
- Na przykład, po angielsku nie mam przypadków
- Cały system gramatyczny z rzeczownikami i przymiotnikami jest bardzo prosty
- Ale mamy szesnaście czasów
- System z czasownikami jest trudny
- Jest coś trudniejsze i coś łatwiejsze
- Tak samo po polsku
- Jest cały ten system przypadków i to jest bardzo skomplikowany i trudny
- Ale z drugiej strony system z czasownikami jest bardzo prosty
- Licząc w ten sam sposób, jak liczymy z językiem angielskim, tylko jest pięć czasów w języku polskim
- Nie znam języka chińskiego
- Ale słyszałem, że w tym języku cały ten system tonów, że ton może zmienić znaczenie
słowo[słowa] - To jest bardzo skomplikowany, i myślę, że jest siedem tonów?
- Ale nie znam chińskiego więc nie wiem na pewno
- Ale z drugiej strony czasowniki w języku chińskim nie odmieniają
- Zawsze są takie same
- Więc: on czytać, ja czytać, my czytać
- Zawsze
jest[są] takie same - Też słyszałem, że zaimki ... że tylko jest jeden zaimek
- Po polsku
jest[są] "on", "ona", "ono" - I w języku chińskim tylko jest powiedzmy "ono" i tyle
- Więc jest coś trudniejsze i coś łatwiejsze
- Po drugiej, dla ciebie, z twojej perspektywy, może być łatwiejszy dla ciebie
- Ale to nie znaczy, że język jest łatwiejszy, tylko dla ciebie
- Bo może język ojczysty jest bliższy do tego języka na przykład
- Tak, wszystkie języki są takie same trudne, ale niektóre dla ciebie, z twojej perspektywy,
może[mogą] być trochę łatwiejsze - Język może być trochę łatwiejszy
- Na przykład, mój język ojczysty jest angielski i to znaczy, że teoretycznie język niemiecki powinien być łatwiejszy dla mnie
- Ale nie znam niemieckiego, ale teoretycznie
- I przynajmniej dla mnie wszystkie języki europejskie są łatwiejsze w przeciwieństwie do języków
azjackich[azjatyckich], na przykład - Ale nie znaczy, że jeden jest trudniejszy, tylko że niektóre są łatwiejsze (dla ciebie)
- Po trzecie, nie wszystko jest równie ważne w języku
- Zawsze jest coś skomplikowanego w każdym języku
- Ale to nie jest równie ważne
- Na przykład, ktoś napisał w komentarzy na jednym z moich filmików, że język polski jest tak trudny
- I jako dowód na to: słowo "dwa" ma siedemnaście odmian
- Nie sprawdziłem to, ale wierzę, że to jest prawda, że naprawdę słowo "dwa" ma siedemnaście odmian
- Dlaczego nie?
- Ale odpowiedziałem no to, że tylko znam cztery odmiany słowa dwa
- To: "dwa", "dwie", "dwóch" i "dwoma"
- I całkiem daję sobie radę z tym ("z tym", to znaczy z językiem polskim)
- Oczywiście, robię wiele błędów gramatycznych, ale -- to znaczy w ogóle
- Ale fakt, że to słowo ma tyle odmian na boku, nie dodało żadnej trudności do mojej nauki języka polskiego
- Nawet nie myślę o tym, nie wiem jakie są te odmiany
- Ale daję sobie radę z tym
- Oczywiście, pewnie, w niektórych przypadkach zrobiłem błędy właśnie z tym słowem
- Ale to było w porządku
- Bo jak zawsze mówię: musisz mówić błędnie, musisz robić błędy, przed tym jak możesz mówić poprawnie
- Bardzo chciałbym kiedyś w przyszłości nauczyć się tych siedemnaście odmian słowa dwa
- Nie jest całkiem potrzebne
- Do tej pory nie dodało żadnej trudności do mojej nauki języka polskiego
- Inny przykład, w język angielskim
- Nie wiem, jak się mówi to po polsku
- "Articles", może rodzajniki, nie jestem pewien
- Ale słowa "the", "a", "an"
- Jest może jakichś pięćdziesiąt zasad do zastosowania tych wyrazów po angielsku
- Jest bardzo, bardzo skomplikowane, bardzo trudno do opanowania
- Ale ważne, nie
- Wcale nie!
- Oczywiście dobrze uczyć się, jak zastosować te wyrazy
- Nie jest tak ważne
- Możesz robić wiele błędów z tymi słowami przez lata i to jest w porządku
- Kiedyś naucz się ich, ale ...
- Po czwarte, każde polskie dziecko uczy się polskiego
- I można tak samo powiedzieć o wszystkich językach, w wszystkich krajach
- Gdyby język polski naprawdę był jakoś trudniejszy, to znaczyłby, że czasem nie uda się jakiemuś dziecku uczyć się języka polskiego
- Ale każde dziecko uczy się polskiego
- Jak to jest możliwie, że jest trudniejszy
- To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat
- Proszę piszcie w komentarzy, co myślicie o tym
- Dziękuję za uwagę
- Do widzenia!
Nie zgadzam się absolutnie! Jak można w ogóle porównywać złożoność angielskiego oraz polskiego. Znam oba języki i jeśli chodzi o czasy, to co z tego, że angielski ma ich 16 skoro w polskim występuje to samo, tylko się tak nie nazywa. Np. czas przeszły dokonany, czas przeszły niedokonany, lub wręcz przez różne czasowniki typu: czasami pijam - teraz piję. Za to w angielskim nie ma deklinacji! Poza prostą deklinacją: to be, to have, oraz banalnym s na końcu nie ma nic! A w polskim?
Jestem, jesteś, ale: byłem, byłeś (byłAś) byliśmy, (byŁyśmy)!
i jest tego ok 20, np. inaczej:
mam, masz
inaczej:
robię, robisz
Rzeczowniki?
W angielskim:
dog, dogs (i to by było na tyle)
W polskim:
pies, psa, psu, psem, psie, psy, psów, psom, psami, psach
ale:
matka, matki, matce, matką, matek, matkom, matkami, matkach
ale:
ofiara, ofiary, ofierze, ofiarą, ofiar, ofiarom, ofiarami, ofiarach
Przykłady można by mnożyć. Fajny blog, fajnie piszesz, ale angielski jest o wiele łatwiejszy od polskiego. Co innego fleksja i wymowa. Ale gramatyka angielska przy polskiej to banał.
Zgadzam się, że w języku polskim słowa mają więcej form niż po angielsku. Ale ilość form jest tylko jednym sposóbem, w który język może być skomplikowany.
Wiem, że sądzisz że te czasy w angielskim są niczym, ale tu nie chodzi o formy ale zasady do zastosowania ich. Z polskim jest łatwiej wiedzieć KIEDY używasz jakiegoś pryzpadku lub czasu, ale trudniej FORMOWAĆ słowa. Z angielskim jest odwrotnie.
Słowa "the", "a" i "an" nie zmieniają się w ogóle ale zastosowanie ich jest bardzo trudno do opanowania. Nie znam żadnego obcokrajowca, który używa tych wyrazow poprawnie cały czas.
Więc sądzę, że jest jakaś rownowaga. Jak coś jest trudniejsze, jeszcze coś jest łatwiejsze.
Oczywiście, jak wszystko na moim blogu, to tylko moim zdaniem. ;-)
Też muszę dodać, że jest trudno mówić obiektywnie, kiedy ktoś mówi o własnym języku. Trudno dla mnie ocenić prawdziwą trudność języka angielskiego bo nigdy nie musiałem tego się nauczyć! Ale kiedy zacząłem uczyć angielskiego, pierwszym razem nauczyłem się zasad gramatyczych angielskiego i myślałem, "Boże! Język angielski chyba jest najtrudniejszym językiem!". ;-) Wtedy uczyłem się języka rosyjskiego, ale zasady gramatyczne w porównaniu do angielskiego wydawały mi się proste. :-)
Teraz (jak wyraźnie widać w tym filmiku!) sądzę, że wszystkie języki są takie same trudne.
Pozdrawiam,
David.
Gdybys znal(a) oba jezyki, to wyobrazal(a)bys sobie, o ile wieksze jest slownictwo angielskie w porownaniu z polskim. Przeciez uczenie sie gramatyki w kazdym razie nie zajmie Ci calego zycia.
Popieram przedmówcę. Polski ma pełną fleksję w odróżnieniu od angielskiego, zamiast części angielskich przyimków mamy fleksję itd.
Do tego wszystkiego dochodzi zwyczaj Francuzów by nie robić pauzy pomiędzy wyrazami, więc niezwykle trudno wychwycić tam pojedyncze słowa. Długość słów ma znaczenie, węgierskie są znacznie dłuższe niż angielskie.
Wydaje mi się, że można jednak obiektywnie o części języków powiedzieć że są trudniejsze niż inne.
Zawsze jest coś trudnego w każdym języku. Ale moja cała teoria jest to, że jak coś jest trudniejsze, jeszcze coś jest łatwiejsze.
Nie znam tych języków, które podałeś, więc nie mam konkretnych przykładów. Ale z wszystkimi językami, które znam (i parę jeszcze, o których słuchałem od innych z ich doświadczenia) już zauważyłem ten "schemat" w działaniu.
Oczywiście, nie jestem lingwistą i to jest tylko moim zdaniem z mojego osobistego doświadczenia. :-)
Pozdrawiam,
David.
Odmienność i złożoność danego języka ma najmniejsze znaczenie
kiedy brak jest motywacji do jego nauki.
Nie ma to jak będąc Polakiem upierać się przy tym, iż nasz język jest najtrudniejszy. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy. Skoro Pan David nie będąc Polakiem nauczył się naszego języka bez problemu, to chyba coś w tym jest? Naprawdę nie popadajmy w samozachwyt z naszym cudownym językiem. Zwłaszcza że jedyne co mamy trudniejsze, to co najwyżej przypadki i troszeczkę innych rzeczy z gramatyki. Co z tego, skoro angielski bije nasz rzekomo "bogaty w słownictwo" język polski, znaczącą ilością słówek itd. Łatwo jest mówić Polakowi, że Angielski jest prosty bo się go nauczył. Jednak prawda jest taka, że zazwyczaj taka osoba opanowała te najzwyklejsze podstawy potrzebne do dogadania się, zapominając o bardzo wielu innych gramatycznych zasadach. Ok, fajnie... Lecz niestety taki Anglik, Amerykanin itd. na tej samej zasadzie nauczy się języka równie łatwo. Można się uczepić także trudnej wymowy naszego języka. To prawda, jednak Pan David jest dowodem na to, ze wystarczy trochę samozaparcia i można to osiągnąć bez problemu, jak widać na całkiem zadowalającym poziomie. I skoro sam Pan David mówi, że nauka naszego języka, mimo tych przeszkód nie sprawiła mu większego problemu, należało by mu przyznać rację i zgodzić się z teorią, iż nie ma tak na prawdę trudnych języków. Zresztą prostych również. Oddałbym wiele aby mówić w języku angielskim tak jak Pan David w języku polskim. Niestety nauka tego rzekomo "prostego" języka jest dla mnie istnym koszmarem...
Dobrze mówisz po polsku, jednak mam małą uwagę. Nie "azjackich", tylko "azjatyckich". Mam nadzieję, że zrozumiałeś =)
Dziękuję za poprawkę! Już to poprawiłem w transkrypcji.
Pozdrawiam,
David.
Ja uważam że to czy język jest trudny zależy od:
1. człowieka, wiele osób mówiło mi że francuski jest wiele trudniejszy od niemieckiego a kiedy zacząłem się go uczyć stwierdziłem inaczej... dla każdego wygląda to inaczej...
2. dykcji, jeśli ktoś ma słabą dykcję np. węgierski jest dla niego bardzo ciężki...
3. chęci, jak ktoś chcę to potrafi
4. indywidualnych predyspozycji, jeśli ktoś łatwo przyswaja tego typu wiedzę jest to banał
5. poczucia przynależności, David w jakimś stopniu czuje się Polakiem a to daje bardzo dużą motywację...
Myślę że polski jest dość trudny dla większości ludzi (ja znam sporo polaków którzy nie potrafią się zbyt dobrze porozumiewać w tym języku... [patrz politycy ;)]) jednak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i My widząc obcokrajowca dławiącego się językiem próbującego wymówić parę słów po polsku wrzucamy wszystkich do jednego worka... a David nauczywszy się polskiego (myślę że dzięki jakiemuś pociągowi w stronę Polski :)) wrzuca języki do jednego worka... myślę że do takiego stwierdzenia (że polski nie jest taki trudny) trzeba poznać bardzo dużo języków żeby mieć porównanie...
Każdy język jest trudny jeśli ktoś nie chcę się go nauczyć,
Każdy język jest prosty jeśli ktoś chcę się go nauczyć. :)
Istotnie, nie ma języków prostszych i trudniejszych.
ALE - są języki bardziej i mniej typowe. Taki na przykład język węgierski, który nie przypomina żadnego z innych języków europejskich. Zatem można powiedzieć, że jest to język trudny, bo dla większości ludzi będzie trudniejszy od innych.
W zasadzie zgadzam się ze wszystkim co Pan powiedział, poza jedną rzeczą. Polski nie jest zbyt prosty do nauki dla polskich dzieci, nie jest też zbyt łatwy dla dorosłych Polaków, którzy popełniają, bardzo często, koszmarne wręcz błędy gramatyczne. Nie chcę generalizować, ale przeciętny Polak nie potrafi wysławiać się w 100% poprawnie, ponieważ złożoność języka, mnogość form i ogromna liczba wyjątków, oboczności itd. sprawia, że nawet rodowici użytkownicy języka polskiego mają wątpliwości co jest poprawne a co nie:)
Lingwista powiedziałby, że native speaker zawsze mówi poprawnie. Kiedy mowa nie pasuje do zasad gramatycznych, to zasady, które nie są poprawne. :-)
Ale to tylko ze strony lingwistyki. Oczywiście, w sensie stylistycznym, native speaker może popełniać błędy. :-) Są podobne problemy po angielsku -- jest trudno wiedzieć co jest stylistycznie poprawne, bo mówimy inaczej na co dzień.
Pozdrawiam,
David.
Hej David,
Uczono mnie na filologii angielskiej, że w języku angielskim są tylko DWA (2) czasy: teraźniejszy i przeszły. Obydwa te czasy mają kilka aspektów, na przykład aspekt ciągły (I am going), aspekt dokonany (I have gone) lub ciągły niedokonany (I have been going), itd. To samo odnosi się do czasu przeszłego.
Odpowiedniki angielskich aspektów są obecne również w języku polskim, na przykład:
szedłem (czas przeszły niedokonany) lub poszedłem (czas przeszły dokonany), itd.
W jezyku polskim prawie zupełnie zanikło używanie czasu zaprzeszłego (to w języku angielskim nadal czas przeszły) i obecnie praktycznie można go usłyszeć tylko w wyrażeniach typu "Powinieneś był mi pomóc" albo "Powinna była nam to powiedzieć", itd.
Co do czasu przyszłego, to jako taki, nie istnieje on w języku angielskim, natomiast istnieje w języku polskim (również z aspektami).
W języku angielskim jest 10 sposobów na wyrażenie przyszłości, z których dwa w rzeczywistości stosują modalne czasowniki pomocnicze: will i shall. Zatem "will go" lub "shall be going" nie są "czystymi" formami czasu przyszłego, który tak naprawdę ma taką samą składnię w języku angielskim jak wyrażenia używające czasowników:
- obligacji (must go, must be going)
- możliwości (can go, can be going)
- prawdopodobieństwa (may go, may be going / might go, might be going)
- obowiązku (should go, should be going),
itd.
Inne sposoby na wyrażenie przyszłości w języku angielskim to na przykład:
- I am leaving tomorrow (czas teraźniejszy)
- I fly to London on Sunday (czas teraźniejszy)
- I am going to do that tonight (czas teraźniejszy)
- I am to meet them next month (czasownik)
- I am about to begin (czasownik)
- I must call her tomorrow (czasownik modalny),
itd.
A zatem nie mogę się niestety zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że w języku angielskim jest 16 czasów, a w polskim tylko 5.
Z lingwistycznego punktu widzenia, w języku angielskim są tylko 2 czasy, a w polskim 3.
:)
Pozdrawiam,
Sebastian
Cześć!
Dziękuję bardzo za komentarz! To fajnie wyjaśnia jeden z lingwistyczych punktów widzenia.
Jest kilka sposobów, w które można się liczyć czasy w angielskim. I już napisałem o tym parę razy, że według sposobu, w który zwykle liczy się czasy w polskim, byłyby tylko dwa w angielskim. Np. w komentarzach na YouTube'ie (poszukaj "dwa czasy").
Ale wszyscy lingwiści się nie zgodzą. :-)
W tradycyjnej lingwistyce, myśli się o angielskim na wzór łacinskiego. I z tego wynioskuje się, że tylko są dwa czasy po angielsku i reszta są aspektami. Bo tylko mamy dwa "prawdziwe" czasy (to znaczy, czasy jakie są w łacinie). Wydaje mi się, że polscy lingwiści są bardziej po stronie tradycyjnej lingwistyki.
Ale jest nowoczesny pomysł w lingwistce, żeby traktować każdy język w swiosty sposób. Według tego, nie ma sensu powiedzieć, że nie mamy czasu przyszłego tylko dlatego, że wygląda inaczej od łaciny. Przecież można powiedzieć: "I'll go to Chicago on Tuesday" -> "Pojadę do Chicago we wtorek". Więc z tego punktu widzenia, się liczy 16 czasów.
Wydaje mi się, że to drugie pojęcie jest bardziej popularny w Stanach i Anglii. I w większości podręczników z angielskiego, we właśnie ten sposób liczy się czasy (najprawdopodobniej z powodu, że są napisane przez Amerykanów i Anglików).
Osobiście nie jestem lingwistą, więc nie jestem po żadnej stronie. Po prostu czytam książki i artykuły o lingwistyce i ten temat bardzo mi się interesuje! :-)
Ale nie można unikać faktu, że ilość czasów zależy od lingwistycznego punktu widzenia i żeby porównywać ilość czasów we dwóch języków, musisz jakoś określić sposób liczenia się. To dlatego, że w tym filmiku powiedziałem: "Licząc w ten sam sposób, jak liczymy z językiem angielskim, tylko jest pięć czasów w języku polskim."
Ma sens powiedzieć (z tradycyjnego punktu widzenia) że są 2 dwa czasy w angielskim i 3 w polskim. I również ma sens powiedzieć (z nowoczesnego amerykańskiego/angielskiego punktu widzenia) że jest 16 w angielskim i (licząc w ten sam sposób jak liczymy z angielskim) 5 w polskim. Zwykle nawet amerykański lingwista powiedziałby, że polski tylko ma 3 czasy -- bo to ma sens dla j. polskiego! -- ale żeby porównywać te ilości, musimy liczyć te czasy w ten sam sposób.
Mam nadzieję, że to wszystko ma sens!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
A ja cie szanuje, poniewaz kochasz polski jezyk. I ''wracasz'' do korzeni. Uwazam iz mowisz juz bardzo dobrze po polsku. Jedyne co rzuca sie w oczy ta przerwa miedzy wyrazami( ta cisza yy namysl).
Ale rozumiem to i mi to nie przeszkadza. Jezyk polski jest piekny.
Pozdrawiam
@guanaco, "Jedyne co rzuca sie w oczy ta przerwa miedzy wyrazami( ta cisza yy namysl)" - chyba w uszy. :-P Wybacz, ale ten frazeologizm, którego tu użyłeś, wybitnie nie pasuje.
Poza tym gdyby każdy robił takie "przerwy" w języku, który nie jest ojczystym, jakie robi David, to byłoby dobrze. Wychodzę z założenia, że lepiej robić minimalne przerwy i ująć coś ładniej oraz lepiej, aniżeli paplać coś niepoprawnie i wręcz kolokwialnie.
Tak 3maj, David! :-) Chciałabym mówić tak pięknie po angielsku, jak Ty po polsku. A tak abstrahując, ile zajęło Ci uczenie się polskiego?
Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję takiej umiejętności płynnego wysławiania się w języku obcym
Zgadzam się całkowicie z Davidem. Najtrudniejszym językiem jest język najmniej podobny do języka ojczystego. Dla mnie polski jest o wiele łatwiejszy od angielskiego, bo mój język ojczysty również należy do grupy języków słowiańskich.
Właśnie zasubskrybowałem Twój blog. :-) Jeszcze nie miałem czasu zagłębić się w niego ale wygląda całkiem ciekawy.
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Bardzo się cieszę :) Zapraszam :)
dwa, dwie, dwiema, dwoma, dwaj, dwóch, dwóm, dwojga, dwojgu, dwojgiem, drugi, drugie, drugiemu, drugiej, drugim, drugich... no i dalej mi się nie chce nad tym wytężać. Chyba o to chodziło, nie?^^
Może! W komentarzach na YouTube'ie ludzie podali różne spisy, na przykład ten: "dwa, dwie, dwoje, dwóch (lub dwu), dwaj, dwiema, dwom (lub dwóm), dwoma, dwojga, dwojgu, dwojgiem, dwójka, dwójki, dwójkę, dwójką, dwójce, dwójko"
Pod tym względem, może jest nawet więcej form niż szesnaście!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
A ja się nie zgodzę, że łatwo jest uczyć się języka podobnego do własnego :)
Po roku łaciny jestem na bardzo niskim poziomie (nauka z przymusu=brak motywacji), a moja nauczycielka twierdziła, że to język o systemie stosunkowo podobnym do systemu języka polskiego (przypadki, deklinacje itp.). Polakowi na pewno łatwiej będzie zrozumieć to, że w danym języku w ogóle zachodzi konieczność odmiany rzeczownika przez przypadki, niż komuś, kto jest angielskim native speakerem, i nigdy nie musiał rzeczownika w ten sposób odmieniać(zatem sama taka odmiana jest po prostu abstrakcją). Problem polega na tym, że co z tego, że rozumiem, że wymagana jest odmiana, skoro miliona końcówek i rekcji muszę i tak się nauczyć na pamięć (a potem znaleźć sposób na szybkie odnajdywanie w umyśle potrzebnej mi końcówki)? :)
Co do czasów angielskich (czy też ich aspektów): rzeczywiście, mimo, że same zasady budowy znam doskonale, nie mogę uniknąć błędów związanych z niewłaściwym użyciem (i dlatego najchętniej ograniczam się do kilku podstawowych czasów/aspektów, a jeśli nie jestem pewna jak coś wyrazić, próbuję to przerobić na znany mi czas i aspekt). Dodam, że jestem po pierwszym roku filologii angielskiej.
Dziękuję bardzo za komentarz!
Nigdy nie jest łatwo uczyć się języka. Zawsze potrzebuje motywacji, czasu i wysiłku. Ale kiedy wszystko jest równo (metoda, motywacja, czas) jest trochę łatwiej nauczyć się języka, który jest podobny do ojczystego.
Jeśli nie chcesz uczyć się łacińskiego, no, nigdy go nie nauczysz się. :-)
Do czasów angielskich: myślę, że dobrze robisz! Zawsze musisz coś rozumieć, przed tym jak możesz tego używać. Podczas tej zmiany od pasywnej wiedzy do aktywnej, jest fajnie, że możesz przerobić zdanie na łatwiejszą dla Ciebie formę! Osobiście w tej samej sytuacji po prostu robię błędy. ;-) Bo jak nie jestem na żadnym kursie to niczego nie szkodzi. Ale moim zdaniem, masz bardzo pożyteczną umiejętność!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Zgadzam się z Davidem. Trudność języka obcego to sprawa relatywna.
Natomiast szokuje mnie ta gadka o angielskim jako banalnym języku.
Klepać brzydko i niegramatycznie to w każdym języku jest łatwo.
Znam pare osób z CPE i każda z nich robi błędy - najczęściej właśnie "ARTICLES". Sam próbuje ogarnąć tego "trójgłowego" potwora[a,an,the]
i powiem szczerze, że to piekielna walka.
David: Masz gdzieś pełny spis zasad użycia ENGLISH ARTICLES?
link, książka - cokolwiek.
Pozdrawiam.
Cześć!
Dziękuję bardzo za komentarz i wsparcie w tej kontrowersyjnej kwestii! :-)
Do nauki zasad gramatycznych w j. angielskim w ogóle, najbardziej polecam podręcznik "English Grammar in Use" Raymonda Murphy'a. Jest oparty na ćwiczeniach z odpowiedziami na końcu. Ale w tym, niestety nie ma wszystkich zasad użycia "articles" ale tylko te najważniejsze.
Dla wszystkich zasad gramatycznych, jest "Practical English Usage" Michaela Swana. Ma wszystko, ale jest bardzo trudno uczyć się z tej książki bo jest w niej chyba za dużo. ;-)
Niestety nie znam żadnej strony w internecie z wszystkim i prawdę mówiąc, musiałbym sprawdzić w książce Swana, żeby dowiedzieć się czy naprawdę jest wszystko na jakiejś stronie, bo osobiście nie znam wszystkich zasad na pamięć. :-)
Życzę powodzenia w nauce!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
Na minha opinião , a discussão sobre a complexidade deste ou daquele idioma em relação a qualquer outro é irrelevante. Qualquer idioma será mais ou menos difícil para seu aprendiz na medida de seu interesse e empenho em aprendê-lo e de sua exposição ao mesmo. Mas, de fato, o idioma polonês representa um real desafio para aqueles que pretendem dominá-lo . Isso é indiscutível. A língua inglesa tem lá, é verdade, sua complexidade e riqueza estilística, mas seu aprendizado é muito mais fácil e rápido do que o do idioma polonês. David, fiquei impressionado diante da facilidade com que você fala a língua polaca , que por sinal é belíssima. Vou utilizar seu vídeo para treinar. Estou utilizando o Google Tradutor para aprender melhor o idioma. Um abraço.
Unfortunately, Portugese is not a language that I speak. :-) I hope Google Translator knows what it's doing. ;-)
This is the result that I got:
In my opinion, the discussion about the complexity of this or that language in relation to any other is irrelevant. Any language is more or less difficult for his apprentice as their interest and commitment to learn it and its exposure. But in fact, the Polish language represents a real challenge for those who want to master it. This is indisputable. The English language is there, it is true, their stylistic complexity and richness, but their learning is much easier and faster than the Polish language. David, I was impressed on the ease with which you speak Polish, by the way is beautiful. I will use to train your video. I am using Google Translator to better learn the language. A hug.
Thanks for the kind words!
I agree with the beginning of your comment completely. :-)
But I think all languages represent a challenge for those who want to master them. English is only easier from a particular perspective. If you are Croatian, for example, and want to learn both Polish and English, assuming that all other factors are equal (motivation, time spent, method, etc) Polish would be easier since it is more similar to Croatian than English.
I think a lot of people overestimate the ease of English because they have been learning it for so long and are exposed to it all the time. In many countries, kids start learning English in school at a very young age and hear it in movies, on TV, in songs, etc. By the time they start learning another second language, they don't really remember what it was like to be a true beginner in English.
Anyway, I wish you luck in your language learning endevours!
Best regards,
David.
DAVID, SEU IDIOMA É LINDÍSSIMO E RIQUÍSSIMO E É EVIDENTE QUE NÃO É FÁCIL APRENDER IDIOMAS, EU NÃO FALO INGLÊS, MAS DEVIDO À EXCESSIVA EXPOSIÇÃO A ESTE TÃO FANTÁSTICO IDIOMA SOU CAPAZ DE ENTENDER QUASE TUDO QUE VOCÊ ESCREVEU SEM PRECISAR RECORRER A TRADUTORES ON LINE, MAS EM RELAÇÃO À LÍNGUA POLACA A COISA MUDA DE FIGURA, POIS O SISTEMA CASUAL DO IDIOMA É UM HORROR E PRONUNCIAR POLACO É UM VERDADEIRO EXERCÍCIO DE ARANHAR A GARGANTA. NA REALIDADE, EM MINHA LEIGA OPINIÃO É JUSTAMENTE O FATO DE O INGLÊS SER TÃO BELO,SUAVE, GOSTOSO E OBJETIVO QUE CONTRIBUI DECISIVAMENTE PARA SEU DOMÍNIO NO MUNDO. ESPERO ALGUM DIA PODER FALAR INGLÊS FLUENTEMENTE, MAS AINDA ESTOU MUITO LONGE DISSO. AGORA SOU AMANTE DO SEU SITE.
Myślę, że domyślasz się, że poprawek naniesionych na Twój tekst mogło być o wiele więcej. Błędów jeszcze trochę jest, ale nic w tym dziwnego, że moi rodacy tak połowicznie ci podpowiadają, skoro sami jeszcze piszą "ktoś chcę":/ zamiast "ktoś chce". Mimo tych błędów, jestem pod wrażeniem Twojej znajomości języka polskiego.
O ile jeszcze pamiętam, w jaki sposób chciałam się włączyć do tej dyskusji, to chyba chodziło mi o to, żeby zaprzeczyć tej obiegowej opinii, że języków pokrewnych jest się uczyć o wiele łatwiej.
Wśród wielu języków, których próbowałam się uczyć był m.in. rosyjski i łacina. Łacińskie koniugacje i deklinacje chwytałam w lot. Rosyjskich przypadków i wyrazów, zwłaszcza tych przypominających słowa polskie, w ogóle nie mogłam zapamiętać. Dodam, że rosyjskiego uczyłam się jakieś dwa lata później, czyli w niewielkim odstępie czasu. Myślę więc, że to, czy danego języka łatwiej jest się uczyć, nie zależy od stopnia jego podobieństwa, ale od indywidualnych predyspozycji.
Dziękuję bardzo za miłe słowa. :-)
Zgadzam się, że nie jest o wiele łatwiej uczyć się języków pokrewnych. Jest tylko trochę łatwiej. :-) Bo w ogóle nauka języka wymaga dużo pracy, nigdy nie jest naprawdę łatwo.
Co masz na myśli, że zależy od indywidualnych predyspozycji? Że, masz naturalną predyspozycję do łacina a nie do rosyjskiego, więc to chodzi o geny? Czy że, chciałaś uczyć się łacina a nie rosyjskiego, więc to chodzi o motywację/chęć? Czy może "predyspozycja" znaczy coś zupełnie innego niż słowo "predisposition" po angielsku? ;-)
W przypadku drugiej opcji, się zgodziłbym. Nie sądzę, że istnieje naturalne predyspozycje do języków. Moim zdaniem, wszyscy, którzy naprawdę chcą, mogą nauczyć się dowolnego języka.
Dziękuję bardzo za komentarz!
Pozdrawiam serdecznie,
David.
to sprobuj chinskiego przez 2 miesiace a potem wroc do rosyjskiego. od razu wsystko zapamietasz
Dodaj nową odpowiedź